Od rana siedziałam na oddziale z siostrą tego chłopaka. Nie powiem, nieźle się wystraszyłam kiedy dwa dni wcześniej wieźli go na salę. Czas dłużył się niemiłosiernie. Aby zaradzić nudzie rozmawiałam z dziewczyną. Oparta o ścianę co chwilę spoglądałam na Christopher'a, a przynajmniej myślałam, że tak ma na imię. Jego siostra zawsze mogła chcieć zrobić mi idiotyczny żart i podać złe imię.
- No więc jak tu tr...- urwałam
W sali echem poniósł się cichy jęk mający być słowem "Hej".
- Wody.- jęknął
- Chris!- wrzasnęła jego siostra
Przytuliła go, trochę za mocno. Ja za to zdjęłam kubek z szafeczki i wyszłam po wodę. Biały korytarz ciągnął się w nieskończoność. Co chwilę mijałam którąś z pielęgniarek lub lekarza oddziałowego. Wszędzie dominował biały kolor. Cóż, uroki szpitali. Po kilku minutach marszu, w końcu doszłam do automatu z piciem. Wrzuciłam do niego kilka monet, cichy brzdęk i woda niegazowana znalazła się w mojej dłoni. Truchtem pobiegłam do sali.
***
Otworzyłam drzwi i powoli weszłam do środka. Rozmawiali. Podeszłam do nich, położyłam kubek na szafce obok łóżka i nalałam do niego wody.Naczynie powędrowało do rąk chłopaka.
- Jeśli czegoś będziesz potrzebował to mów.- mruknęłam z nikłym uśmiechem
Kiwnął głową. Podeszłam do drzwi i oparłam się o ścianę obok. Po kilkunastu minutach usłyszałam głos zwracający się do mnie.
- Kastianna, tak?- zapytał Chris
- Tak. Coś się stało?
<Christopher?>
Akademia ''Dream Night''
sobota, 25 października 2014
Od Rinta - Przyjazd Lenki
Dzisiejsze lekcje specjalnie się nie różniły od codziennych, ani tych, co były kilka miesięcy wcześniej. Każdy dzień był niemalże taki sam. Na dworze coraz częściej padało, liście spadały z drzew, a chmury zakrywały niemalże całe niebo. Coraz rzadsze były dni, w których było słonecznie, ale jeszcze takowe były.
Po skończonych lekcjach i odrobieniu pracy domowej zadzwoniłem do Lenki. Powiedziała mi, że też do niej wysłali to zaproszenie do akurat tej akademii. Ucieszyło mnie to, ponieważ dawno się nie widzieliśmy, a teraz możemy mieszkać... W tym samym miejscu! Nawet uczyć się tu mogliśmy razem... Prawie jak dawniej. Lenka powiedziała, że przyjedzie dziś w nocy, więc nie zamierzałem iść spać dopóki nie przyjedzie. Na dworze było jeszcze jasno, dopiero szesnasta, ale słońce już zaczynało powoli zachodzić. Otworzyłem okno, po czym jak zawsze zacząłem grać na keyboardzie. Po serii piosenek zrobiła się godzina 19:00, więc była kolacja. Zszedłem do jadalni, po czym zjadłem szybko kolację i wróciłem do pokoju. Czekałem na Lenkę długo, nie zamierzałem iść spać dopóki nie przyjedzie. Przeczytałem jeszcze kilka książek, kiedy nagle zadzwoniła Lenka. Powiedziała, że już dojechała do tego miasta i idzie do akademii. Spojrzałem jeszcze na zegarek, po czym otworzyłem jeszcze raz okno. Było już koło północy, więc zająłem się grą na keyboardzie, ale trochę go ściszyłem, w końcu nie zamierzam nikogo budzić (trzeba zaznaczyć, że okno było otwarte na oścież, on zawsze je tak otwiera podczas gry na keyboardzie). Kilka piosenek później zauważyłem Lenkę, która szła w stronę wejścia. Szybko zamknąłem okno, zablokowałem komputer i wybiegłem z budynku.
- Rinto! - krzyknęła.
- Lenka! - odkrzyknąłem. Kilka sekund później doszliśmy do siebie i przytuliliśmy.
- Jak ja cię dawno nie widziałam... - powiedziała, już ciszej.
- Ja ciebie też nie - odpowiedziałem. - Może wejdźmy.
Weszliśmy do środka idąc w kierunku gabinetu dyrektora, który przydzielił jej pokój i dał plan lekcji. Nie zajęło to zbyt długo, szybko poszliśmy do swoich pokoi. Lenka miała swój pokój dosłownie obok mojego. Weszliśmy do swoich pokoi, ja wyłączyłem keyboarda, umyłem się i poszedłem spać.
<C.D. będzie od Lenki.>
Po skończonych lekcjach i odrobieniu pracy domowej zadzwoniłem do Lenki. Powiedziała mi, że też do niej wysłali to zaproszenie do akurat tej akademii. Ucieszyło mnie to, ponieważ dawno się nie widzieliśmy, a teraz możemy mieszkać... W tym samym miejscu! Nawet uczyć się tu mogliśmy razem... Prawie jak dawniej. Lenka powiedziała, że przyjedzie dziś w nocy, więc nie zamierzałem iść spać dopóki nie przyjedzie. Na dworze było jeszcze jasno, dopiero szesnasta, ale słońce już zaczynało powoli zachodzić. Otworzyłem okno, po czym jak zawsze zacząłem grać na keyboardzie. Po serii piosenek zrobiła się godzina 19:00, więc była kolacja. Zszedłem do jadalni, po czym zjadłem szybko kolację i wróciłem do pokoju. Czekałem na Lenkę długo, nie zamierzałem iść spać dopóki nie przyjedzie. Przeczytałem jeszcze kilka książek, kiedy nagle zadzwoniła Lenka. Powiedziała, że już dojechała do tego miasta i idzie do akademii. Spojrzałem jeszcze na zegarek, po czym otworzyłem jeszcze raz okno. Było już koło północy, więc zająłem się grą na keyboardzie, ale trochę go ściszyłem, w końcu nie zamierzam nikogo budzić (trzeba zaznaczyć, że okno było otwarte na oścież, on zawsze je tak otwiera podczas gry na keyboardzie). Kilka piosenek później zauważyłem Lenkę, która szła w stronę wejścia. Szybko zamknąłem okno, zablokowałem komputer i wybiegłem z budynku.
- Rinto! - krzyknęła.
- Lenka! - odkrzyknąłem. Kilka sekund później doszliśmy do siebie i przytuliliśmy.
- Jak ja cię dawno nie widziałam... - powiedziała, już ciszej.
- Ja ciebie też nie - odpowiedziałem. - Może wejdźmy.
Weszliśmy do środka idąc w kierunku gabinetu dyrektora, który przydzielił jej pokój i dał plan lekcji. Nie zajęło to zbyt długo, szybko poszliśmy do swoich pokoi. Lenka miała swój pokój dosłownie obok mojego. Weszliśmy do swoich pokoi, ja wyłączyłem keyboarda, umyłem się i poszedłem spać.
<C.D. będzie od Lenki.>
niedziela, 19 października 2014
Od Chrisopher`a
Urwałem się ze szkoły już trzeci dzień i jakoś nie obchodziła mnie reakcja nauczycieli. Tak w ogóle miało mnie tu dawno nie być. Miałem zamiar zniknąć i przyczaić się dopuki sprawa nie ucichnie. Innymi słowy zająć. Nauczyłem się mało mimo że byłem tu parę miesięcy. Moja przyszywana rodzina nawet by mnie nie szukała. Nie raz znikałem i zjawiałem się trzy dni później. Czasem cały zakrwawiony czasem normalnie. Przyzwyczaili się do takich ekscesów.
Przyczajony obserwował em kontaktował em się ze starymi znajomymi. Znajomości się czasami przydają. Usiadł em pod drzewem i zacząłem coś bazgrać. Nagle usłyszałem lekkie ciche kroki. Podchodziła do mnie jakaś dziewczyna. Stanęła obok i spojrzał a nad moim ramieniem na rysunek.
-Ładnie rysujesz.
Co ty nie po wiesz. Nie odezwałem się tylko na nią spojrzałem.
~~~~~~~~kilka dni później-Sobota~~~~~~~~
Nauczyciel ledwo prowadził mnie do skrzydło szpitalnego. Byłem poważnie poraniony. Najbardziej ucierpiało ramię. Piep***** kule rozpryskowe. Ledwo trzymałem się na nogach. Zaprowadzili mnie od razu na stół operacyjny. Zacząłem tracić przytomność. Musieli wyciągnąć wszystkie odpryski. Ledwo słyszałem słowa.
-Będzie potrzebna krew do przetoczenia! Miejmy nadzieje że żaden odłamek nie uszkodził organów wewnętrznych.
Jakieś na pewno. Uśmiechnąłem się lekko,krzywo. Z kącika ust popłynęła cienka strużka krwi. Jak bym był zadowolony...albo stuknięty. Gdy położyłem się na stole operacyjnym zobaczyłem kilka osób stojących pod drzwiami. Byli kompletnie przerażeni. Były to osoby które poznałem . Była też ta dziewczyna...Straciłem przytomność.
<Z punktu widzenia siostry>
Chol*** jasna,o chol*** jasna. Słyszałam przytłumione,spanikowane głosy.
-Walcz braciszku walcz...Jeszcze tylko trochę..
-Ciśnienie spada! Oczyścić to do ch*****! Musimy zatamować krwawienie,ciągle traci zbyt dużo krwi.
~~~~~~~ Dwa dni później~~~~~~
Usłyszałem szelest i tak jakby odległe głosy. Otworzył em oczy. Obraz był niewyraźny,dopiero po minucie nabrał ostrości. Inne zmysły też się wyostrzyły. Sala w skrzydle szpitalnym. Te same białe ściany i surowy klimat. Trochę jak w moim pokoju.Zobaczyłem Isabel. Rozmawiała z dziewczyną. Tak,tą samą. Uśmiechnąłem się.
-Heej.
Głos odmawiał mi posłuszeństwa. Miałem sucho w ustach jak na pustyni.
-Wody.- jęknąłem.
-Chris!
Rzuciła się mi Izzy na szyję. Syknąłem.
-Delikatniej może co?
-Wybacz.
Cieszyła się jak dziecko.Spojrzałem na drugą dziewczynę. Uniosłem brew.
<Któraś z dziewcząt?>
Przyczajony obserwował em kontaktował em się ze starymi znajomymi. Znajomości się czasami przydają. Usiadł em pod drzewem i zacząłem coś bazgrać. Nagle usłyszałem lekkie ciche kroki. Podchodziła do mnie jakaś dziewczyna. Stanęła obok i spojrzał a nad moim ramieniem na rysunek.
-Ładnie rysujesz.
Co ty nie po wiesz. Nie odezwałem się tylko na nią spojrzałem.
~~~~~~~~kilka dni później-Sobota~~~~~~~~
Nauczyciel ledwo prowadził mnie do skrzydło szpitalnego. Byłem poważnie poraniony. Najbardziej ucierpiało ramię. Piep***** kule rozpryskowe. Ledwo trzymałem się na nogach. Zaprowadzili mnie od razu na stół operacyjny. Zacząłem tracić przytomność. Musieli wyciągnąć wszystkie odpryski. Ledwo słyszałem słowa.
-Będzie potrzebna krew do przetoczenia! Miejmy nadzieje że żaden odłamek nie uszkodził organów wewnętrznych.
Jakieś na pewno. Uśmiechnąłem się lekko,krzywo. Z kącika ust popłynęła cienka strużka krwi. Jak bym był zadowolony...albo stuknięty. Gdy położyłem się na stole operacyjnym zobaczyłem kilka osób stojących pod drzwiami. Byli kompletnie przerażeni. Były to osoby które poznałem . Była też ta dziewczyna...Straciłem przytomność.
<Z punktu widzenia siostry>
Chol*** jasna,o chol*** jasna. Słyszałam przytłumione,spanikowane głosy.
-Walcz braciszku walcz...Jeszcze tylko trochę..
-Ciśnienie spada! Oczyścić to do ch*****! Musimy zatamować krwawienie,ciągle traci zbyt dużo krwi.
~~~~~~~ Dwa dni później~~~~~~
Usłyszałem szelest i tak jakby odległe głosy. Otworzył em oczy. Obraz był niewyraźny,dopiero po minucie nabrał ostrości. Inne zmysły też się wyostrzyły. Sala w skrzydle szpitalnym. Te same białe ściany i surowy klimat. Trochę jak w moim pokoju.Zobaczyłem Isabel. Rozmawiała z dziewczyną. Tak,tą samą. Uśmiechnąłem się.
-Heej.
Głos odmawiał mi posłuszeństwa. Miałem sucho w ustach jak na pustyni.
-Wody.- jęknąłem.
-Chris!
Rzuciła się mi Izzy na szyję. Syknąłem.
-Delikatniej może co?
-Wybacz.
Cieszyła się jak dziecko.Spojrzałem na drugą dziewczynę. Uniosłem brew.
<Któraś z dziewcząt?>
niedziela, 12 października 2014
Od Yuki
Pędziłam właśnie przez korytarz. Ledwo na moim ramieniu utrzymywała się smoczyca. Przez włosy spadające mi na oczy nic nie widziałam. Gdy wreszcie znalazłam się przed drzwiami oparłam się ręką o ścianę i zarzuciłam włosy do tyłu i weszłam do sali. O dziwo nie byłam ostatnia, bo jeszcze kilku osób brakowało. Nie widziałam koło mojego miejsca Akiego, pewnie później przyjdzie, albo wcale, gdyż nikt nienawidził mieć lekcji z Judalem, chociaż może i on się trochę zmienił z charakteru? Właśnie, a gdzie on jest? Rozejrzałam się dokładnie po całej sali. Na swoich miejscach siedziała Elis, Marika, Rika i Kirito. Po chwili przybyła Hanyuu i usiadła obok Riki. Westchnęłam po czym oparłam głowę o blat biurka. Czyżby była pierwsza lekcja odwołana, a my bezsensu spieszyliśmy się? I tak byłam niewyspana i najchętniej cały dzień zostałabym w łóżku, ale nie mam zamiaru mieć zaległości.
- Gdyby Judal się pojawił obudź mnie - powiedziałam do Ju i przymknęłam oczy i położyłam się na swoich rękach
Przez jakiś czas nic się nie działo, spałam. Nagle poczułam, że ktoś potrząsa lekko moją ręką. Otworzyłam oczy i spostrzegłam Akiego. Przetarłam zaspane oczy i się uśmiechnęłam na przywitanie.
- Przespałaś trochę wolnej lekcje - zaśmiał się - Dobrze, że Judal wziął se wolne jeszcze. Przynajmniej będzie można dłużej się wyspać, albo spędzić poza szkołą lekcje
- Jak tak to chodź - wstałam i pociągnęłam go z rękę
W sali niektórzy zaczęli się zbierać, a jakie miny były tych, którzy dopiero przyszli, gdy my wychodziliśmy.
- Gdzie mnie tak ciągniesz? - spytał
Przystanęłam i odwróciłam się w jego stronę.
- Zrywamy się dziś z lekcji? - spytałam
Ach tak bardzo nie chciałam mieć zaległości, ale trudno :P.
Aki?
sobota, 11 października 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)