Elza wyglądała naprawdę pięknie. Nie spodziewałem się, że... Co ja mówię...
- Chciałem... Chciałem się ciebie zapytać, czy czasem... nie idziesz na tą imprezę - powiedziałem.
- Ja? Raczej pójdę - odpowiedziała. - Tylko czekam na Elis.
- Ok, mi to nie przeszkadza. Mi się nie spieszy.
Poszedłem pod ścianę po przeciwnej stronie korytarza i tam czekałem. Trochę czasu minęło, ale nareszcie przyszła z Kiritem. Szybko porozmawiali i poszliśmy razem na tą imprezę. Było tam już dużo ludzi, muzyka grała dość głośno. Była to noc ciepła, ale dało się wytrzymać. Ogólnie było fajnie, tylko przeszkadzało mnie to, że jest tu tak tłoczno. Nie spodziewałem się aż tylu uczniów. Minęło kilka piosenek, potem była jedna wolna, lub jak kto woli "dla zakochanych". Nie dało się ukryć, że impreza przypominała zwyczajną dyskotekę... do czasu. Gdy już było koło północy, zaczęli już dawać alkohol. Nie wnikam, co to było, ale chyba coś mocnego, bo niektórzy już po kilku kieliszkach padali. Ja postanowiłem nie pić. Minęła godzina pierwsza, ale impreza trwała dalej. Dobrze, że jutro wolne od szkoły. Na niebie robiło się dość jasno. Ja ledwo trzymałem się na nogach, każdy krok sprawiał dużo trudności. Większość poszła albo próbowała dojść do pokojów. Ja nie piłem, ale czułem się, jakbym jednak to zrobił. Zamknąłem oczy, po czym poczułem, jakbym spadał. Gdy w końcu upadłem, nagle się obudziłem z wielkim bólem na całym ciele. Nie mogłem się ruszyć ani nikogo zawołać. Chwilę potem usłyszałem, jak ktoś biegnie. Nie widziałem tylko kto to. Zasnąłem sam nie wiem jak.
Obudziłem się dopiero w szpitalu na swoim łóżku. Gdy wyjrzałem przez okno, było już całkiem jasno. Gdy się jeszcze rozejrzałem, w pobliżu zobaczyłem Elzę. Wyglądała na zmartwioną.
<Elza?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz