Nie powiem, że cała ta sytuacja wręcz mnie zdziwiła. Powiadają, że kobiety zmienne są, a Marika jest oto tego przykładem. Sami zobaczcie. Wcześniej, gdy byłem z nią u pielęgniarki, kazała mi się wynosić z pomieszczenia i przestać dotykać, a teraz wmawia uczennicą akademii, iż należę tylko do niej. W sumie ma rację – ale oczywiście się do tego nie przyznam. Przerwałem im cichym westchnięciem pogawędkę, w głowie układając sobie plan, jak to wszystko rozegrać.
- Wydaje mi się, że wytłumaczyłem wam wystarczająco dużo. Marika była u szkolnego lekarza i nie wie, iż będzie właśnie pytana, toteż powtórzę z nią materiał. - uśmiechnąłem się samymi kącikami ust, ujmując dłoń Mariki delikatnie w swoją.
- A-A-Ale sensei...! - Krzyknęła jedna – ta co się najbardziej buntowała. - to nam miałeś pomóc, a nie tej wywłoce... - zauważyła.
- Kto tutaj niby jest wywłoką? Nazwiesz jeszcze raz tak moją uczennicę, a do końca roku nie będziesz mogła wyrobić się z pałami. - pogroziłem jej z szatańskim uśmieszkiem, oddalając się od przestraszonych i zrezygnowanych blondynek.
Kobieta, którą kocham zamilczała, wędrując tuż za mną. Zaciągnąłem ją do sali chemicznej, gdzie nikt teraz nie ma wstępu. Zanim jednak rozpocząłem swój długi wykładzik niczym ksiądz na mszy, usadziłem ją na pierwszej, lepszej ławce, wpijając się namiętnie w jej rozchylone usta. Ułożyłem biała dłoń na jej czuprynie, sprawiając, iż nasze ciała całkowicie się ze sobą stykały.
- Powiem Ci coś.... Wiem, że powiesz, iż kłamię, ale w końcu muszę to powiedzieć... - oderwałem się od jej ust, kreśląc na jej ramieniu różne wzorki- Wiem też, że to jest dziwne, ale cuda się zdarzają. Nie widzę tylko w Tobie piersi, czy całego wyglądu.. Twój charakter sprawia, że mam większą ochotę na Ciebie. Chcę Cię bliżej poznać. Mieć tylko Ciebie dla siebie. Marika, bo ja Cię kocham...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz