Poruszałem zachęcająco brwiami, a wyglądało to naprawdę przezabawnie. Usłyszawszy uroczy chichot uczennicy, uśmiechnąłem się szeroko pod nosem. Ułożyłem dłoń na jej biodrach, ażeby zaprowadzić ją prosto na zaplecze, gdzie zamierzałem wyjaśnić jej wszystkie, dotychczasowe tematy. Dziewczyna zajęła swoje miejsce, więc ja też powinienem to zrobić. Jak wspomniałem, to się stało. Niechętnie poruszałem swoim chudym ogonem, zakończonym białą strzałką, który świadczył o tym, że jestem w stu procentach demonem – w tym utwierdzały również biało-czarne rogi.
Więc zaczął się nań długi wykładzik o chemii. Ku mojemu zdziwieniu, ukochana – bo mogę tak mówić słuchała mnie z całkowitą powagą i zrozumieniem. Tak na marginesie, nie zamierzałem jej pytać, ale musiałem mieć wytłumaczenie, aby uwolnić się z tamtego uścisku.
Wszystko szło gładko. Tematy tłumaczyłem wedle jej oczekiwań. Każde, nawet najmniejsze słowo zostało dokładnie wytłumaczone w skrócie. Mam jednak wielką nadzieję, iż siedemnastolatka to jakoś pojmie.
Siedziała tuż obok mnie z ciepłym uśmiechem na twarzy i purpurowymi psami na policzkach – no jak tu ją nie pocałować~! Wnet wpiłem się namiętnie w jej usta, przysiadając ukradkowo na końcówce jej prawego kolana. Jednak przysiadłem, a nie całkowicie na nim usiadłem. Chodziło mi tylko o to, ażeby składać na jej wargach ciepłe muśnięcia, które z każdą minutą stawały się namiętne, a ja, jak to ja – chciałem więcej i więcej... Nie mogłem się zagalopować, bowiem do końca przerwy pozostało marne dziesięć minut. Pieszczoty bardzo mi się spodobały, toteż nie traciłem na czasie i po prostu pieściłem językiem jej podniebienie. Przerwałem to, aby powiedzieć:
- Kocham Cię.. - wyznałem całkowicie szczerze, składając na jej czerwonych policzkach krótkie całusy. - Chciałabyś dzisiaj zjeść ze mną romantyczną kolację? Dzisiaj będą pustki w mojej części akademii, więc możesz spokojnie zostać u mnie na noc. Możesz potraktować to jako randkę. Co Ty na to, kochanie~?
<Marika?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz